Marzenie mam, marzenie mam – być jedną z zadrutowanych dam…

 

foto Agata Kozak @_always_more

Tak wiem, dziwne mam marzenia, ale uwierz mi lub nie, spełnienie tego konkretnego było dla mnie niczym gwiazdka z nieba. Nie to żebym z powodu krzywych zębów cierpiała na jakieś kompleksy lub była szykanowana. Nie. Tak naprawdę wygląd moich zębów zaczął mi przeszkadzać po urodzeniu syna. Wcześniej oczywiście też nie było idealnie i pamiętam jak dziś kiedy moja kuzynka założyła swój aparat i pochwaliła mi się niebiesko-różowymi ligaturkami… Ależ ja jej wtedy zazdrościłam! Niestety moich rodziców nie było wówczas stać na leczenie ortodontyczne i wciąż powtarzano mi, ze wcale nie jest to u mnie konieczne. Szkoda, bo po urodzeniu dzieci sprawy znacznie bardziej się pokomplikowały. Jestem jedną z tych „szczęściar”, u których nie zawiązał się zalążek stałego zęba i do 28 roku życia chodziłam z dolną mleczną dwójką, którą usunęłam i pozostała po niej nieestetyczna dziura. To było prawie 4 lata temu, a szpara po zębie nadal jest choć znacznie węższa. Ale dół jak dół – prawie nie widać. Niestety z górą zaczęły robić się dziwne rzeczy. Dwójki pochowały się za jedynki, a jedynki powykręcały się do środka. No i element najbardziej u mnie charakterystyczny, czyli wystające wampirze trójki, w których, prawdopodobnie zakochał się mój mąż. Niby tragedii nie było, niby to było „urocze”, ale gdy do krzywych zębów dołączył ból szczęki uniemożliwiający normalne funkcjonowanie zaczęłam szybko działać.
Pierwsza wizyta w gabinecie ortodontycznym wprowadziła mnie w osłupienie i rozpacz. Pani doktor we wstępnej analizie zapowiedziała, że najprawdopodobniej będę musiała najpierw założyć aparat carriere na pół roku, a dopiero później aparat stały i żeby tego było mało będzie trzeba zrobić miejsce na implant tej nieszczęsnej dwójki. A do tego zasugerowała, ze jeśli okaże się, ze ból szczęki spowodowany jest problemem ze stawem, leczenie może wydłużyć się o kolejny rok, bo specjalistów od stawu szczękowego jest jak na lekarstwo, a co za tym idzie terminy wizyt odległe. Dosłownie mnie zatkało. Już w myślach pożegnałam się z pięknym uśmiechem. Na szczęście po zrobieniu odcisku zębów zostało zalecone wyrwanie dwóch ósemek, które wyrosły mi po lewej stronie i to rozwiązało problem ze stawem. Okazało się bowiem, że to one tworzyły swojego rodzaju naprężenia i powodowały ból stawu. Zmienił się również plan leczenia! Pani doktor zadecydowała, że przestrzeń po mlecznym zębie jest tak niewielka, że lepiej będzie ją zacisnąć, więc bye bye implant – hello zaoszczędzone 6 tys. zł. Mało tego okazało się, że wystarczy jeden aparat stały na górę i dół! Moja radość w tym momencie osiągnęła apogeum! A ponieważ cała operacja przeprowadzana jest w Polsce padło na system samoligatorujący Damon Q.
Tak więc od pierwszej wizyty w gabinecie ortodontycznym w sierpniu 2017 roku do założenia górnego łuku aparatu minęły cztery miesiące. W tym czasie wyrwałam ósemki, zaleczyłam rany, wyleczyłam zęby i osiągnęłam pierwszy cel – górny łuk pięknie lśni! Nie jestem w stanie opisać co czułam patrząc w lustro…Pierwsze wrażenie było…przerażające! Bo dopiero powyginane druty uświadomiły mi jak krzywe miałam zęby! Ale jednocześnie nie mogłam przestać się szczerzyć. Nieprawdopodobna satysfakcja z osiągnięcia czegoś, co jeszcze do niedawna znajdowało się w sferze moich marzeń! A efekty po miesiącu przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Dlatego na leczenie dolnych zębów i założenie dolnego łuku poleciałam jak na skrzydłach…

O systemie Damon Q, gabinetach w których zadbano o moje zęby i założono aparat, oraz o samym noszeniu aparatu napiszę w kolejnych postach.

5 Replies to “Marzenie mam, marzenie mam – być jedną z zadrutowanych dam…

  1. Ewa aparat to najlepszy pomysł i dzięki Tobie również poczułam że nie jest za późno. Mimo „38 na karku” zadrutowałam się Damon Q😉 2 tyg.i małe efekty są. Polecam wszystkim niezdecydowanym😚

  2. Hey!
    Ja też się zadrutowałam prawie 3 tygodnie temu! I tym samym spełniłam jedno z największych marzeń! Odkąd wyrosły mi stałe zęby były krzywe po jednej stronie, przez co niejednokrotnie płakałam, bo dzieci potrafią być okrutne. We wrześniu oświadczył mi się mój ukochany partner i wpadłam w panikę, że z takim uśmiechem ślubu nie wezmę! 😂 okazało się, że owszem, na ślubie będę miała proste ząbki ale aparat zdejmę najwcześniej rok po nim! Ale założenie aparatu to najwspanialszy dzień! Pomimo bólu – leciałam na ketonalu przez 4 dni i nic nie jadłam przez górny rotator trzonowców – nie żałuję że go mam! Moja porcelanka jest przepiękna! Aparatki to przeurocze Istotki! 😄

    1. Super!!!!! Ja też uważam, ze to była najlepsza inwestycja! Przecież jeszcze tyle lat życia przed nami 😀 <3

  3. Dla mnie i bez aparatu wyglądałaś bosko! Ale dlaczego nie spełniać swoich marzeń? Cieszę się ze będziesz miała to o czym od zawsze marzyłaś ! ❤️
    Ja zawsze chciałam być aparatką, ale natura obdarzyła mnie prostymi ząbkami haha

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.