Najszczęśliwszy dzień w życiu

Nie wiem w zasadzie skąd to pytanie pojawiło się w mojej głowie…Leżałam już w łóżku i słuchałam muzyki z YouTube przez słuchawki, kiedy do głowy przyszła mi myśl, a właściwie pytanie o najszczęśliwszy dzień w życiu. Teoretycznie było takich mnóstwo, ale jedno zdarzenie wyryło się w mojej pamięci głębiej niż jakiekolwiek inne…
Był to dzień badania połówkowego w 20 tygodniu drugiej ciąży, kiedy pani doktor robiąc mi usg oznajmiła, że noszę pod sercem chłopca. Pamiętam jak dziś wyraz jej twarzy, gdy nagle wybuchłam płaczem jednocześnie śmiejąc się w głos 😂

Photo @always_more

Takiego wybuchu endorfin nie doświadczyłam nigdy wcześniej! Nie zrozumcie mnie źle – ciąża z Martyną nie była wpadką, ale też nie była planowana. A ja nie byłam jeszcze gotowa na zostanie mamą, więc i moje podejście było inne.
Natomiast tamtego dnia, przysięgam, mogłam góry przenosić 😍 To nasunęło mi kolejną myśl, że w zasadzie skoro spełniło się moje największe marzenie, to spełnienie pozostałych jest tylko kwestią czasu…Od spełnienia pozostałych dzieli mnie tylko i wyłącznie ciężka praca nad ich realizacją i czas. To bardzo niewiele, to jest absolutnie możliwe. To nie jest kwestia przypadku… A odkąd nauczyłam się mówić o swoich marzeniach na głos, odkąd zaczęłam jeszcze bardziej doceniać to co mam i cieszyć się z rzeczy małych, marzenia zaczęły spełniać się w tempie lawinowym! To takie samoistne przyciąganie dobrej energii, kiedy przestajesz wymagać od życia gwiazdki z nieba i cieszysz się jak dziecko z widoku świetlika na łące, będącego niczym gwiazdka.

4 Replies to “Najszczęśliwszy dzień w życiu

  1. Wzruszylam sie czytajac Twoj tekst. Sama jestem mama dwoch chlopcow i przy drugim wlasnie mialam taki napad szczescia. Przy drugim,bo pierwszy syn postanowil zrobic nam niespodzianke i ujawnic sie dopiero przy porodzie. Ja jednak wiedzialam,ze bedzie to chlopczyk. Tak samo czulam przy drugiej ciazy. Nie pytaj czemu wlasnie tak bardzo chcialam chlopcow,parka fajna przeciez sprawa. Nie wiem…wiadomo cieszylabym sie rownie mocno,bo przeciez nie plec wazna ale…mezczyzni maja chyba jednak latwiej w zyciu. Ja bedac tak jak Ty na obczyznie,sama bez zadnej rodziny,w tym zwariowanym,pedzacym swiecie,wsrod coraz bardziej wrogo do tego swiata nastawionych ludzi,chyba doszlam do wniosku,ze o synow nie bede sie tak zamartwiac jak o corki. I oczywiscie,ze sie zamartwiam! Czy mniej czy wiecej nie wiem ale kocham ich ponad zycie i dobrze pamietam to wszechogarniajace szczescie gdy dowiedzialam sie,ze to wlasnie SYN !!!

  2. Oj, taaak. A jak ja marzyłam o chłopcu. A ty czarownico wyczarowałaś mi dziewczynkę ! I choć wtedy poczułam rozczarowanie, to poród stał się najszczęśliwszym dniem w moim życiu.
    Tak Patrzę na ciebie i chcę więcej ! Bo ty udowadniasz ze można wszystko. Love you !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.